fbpx
  • By on
  • 6 kwietnia, 2019

Mustang GT – weekendowa przygoda z legendą

Mustang GT – weekendowa przygoda z legendą

Mustang GT – weekendowa przygoda z legendą 1024 683 on

Mustang GT – odpowiedź Stanów Zjednoczonych na europejskie wozy GT. Niedługo – dokładnie 17 kwietnia – minie pięćdziesiąta piąta rocznica zaprezentowania auta szerszej publiczności przez koncern Ford Motor Company. Stał się bohaterem klasy średniej, która dzięki tej maszynie mogła zaznać sportowego ducha motoryzacji.
W jakiej kondycji znajduje się dzisiaj ten wóz z 55-letnim rodowodem? Czy przez te wszystkie lata nauczył się skręcać jak inne, europejskie auta sportowe, czy też najlepiej będzie się czuł na prostym odcinku 1/4 mili?

Przynajmniej na część pytań znalazłem odpowiedź korzystając z oferty wypożyczalni aut sportowych Vordon Cars, która zachęca do skorzystania ze swoich usług fajnymi promocjami na początek sezonu.

Mustang to kolejny po Audi RS5 reprezentant motoryzacyjnej wagi ciężkiej, z sercem V8, który zagościł w naszym wirtualnym garażu. W piątkowy wieczór, po dokonaniu minimum niezbędnych formalności, kluczyki do Mustanga znalazły się w moich rękach i rozpocząłem swoją 48-godzinną przygodę z tą niesamowitą maszyną.

Zacznijmy od rzutu oka na sylwetkę – ostatni facelifting Mustang przeszedł  w 2018 roku. Zmieniono zauważalnie kształt przednich reflektorów i grill, przeprojektowano także dolną część przedniego zderzaka. Zyskał on znacząco na agresywności i – w moim odczuciu – niebezpiecznie go to zbliżyło w tym detalu do podejścia znanego mi z nowej Hondy Civic – samochodu, którego moim zdaniem projektanci nie mogli skończyć projektować.

Na szczęście całość stanowi przyjemną dla oka kompozycję, której nie sposób nie zauważyć na ulicach.

Nie sposób też nie wspomnieć o cyfrowych zegarach, które zawitały do Mustanga wraz z ostatnim faceliftingiem. To aktualny trend, dominujący we wszystkich markach i segmentach, który idealnie wpisuje się również w mój gust. W końcu żyjemy w XXI wieku więc ten kierunek rozwoju uważam za całkiem naturalny. Bez zbytniego rozwodzenia się nad tematem – do dyspozycji jest co najmniej pięć różnych zestawów wskaźników. Dodatkowo, można wybrać ich kolor, który będzie pasował do oświetlenia wnętrza LED z „elementami nastrojowego oświetlenia” (cytat z oficjalnego cennika Ford ;).

To jednak nie koniec zmian, które przyniósł rok 2018 dla tego dzikiego rumaka (na marginesie, mustangi to przede wszystkim rasa zdziczałych koni żyjących wolno w Ameryce Północnej – lepiej zbudowane, wytrzymalsze i silniejsze od ich udomowionych kuzynów). Jeśli mowa o wersji GT napędzanej ośmiocylindrowym V8 – zyskała ona więcej mocy, a w wersji z automatyczną skrzynią – więcej przełożeń. O automacie SelectShift jeszcze wspomnę, gdy będę się dzielił wrażeniami z jazdy.

0

moc silnika

0

skrzynia automatyczna

0

momentu obrotowego

Kiedy zasiądzie się za kierownicą samochodu uwagę przykuwa środkowa konsola z dużym wyświetlaczem dotykowym oraz przełącznikami rodem z myśliwca P-51 Mustang. Przełącznik trybu skrzyni automatycznej również budzi skojarzenia ze spustem karabinów samolotu.

Co najważniejsze, nie zostaniemy zaatakowani potworną ilością słabej jakości plastiku. Wnętrze sprawia całkiem przyjemne wrażenie i jest przestronne, przynajmniej jeśli chodzi o przedni rząd foteli. Co do tylnej kanapy – w zasadzie Mustanga rejestruje się jako auto czteroosobowe, ale moim zdaniem jest to poważne nadużycie – z tyłu da się wygodnie usiąść pod warunkiem, że ma się nie więcej niż 160 cm wzrostu i nogi cienkie jak wykałaczki. Idealnie za to się mieści… fotelik dziecięcy. Mój werdykt – jeśli auto rozpatrywać w kategoriach auta rodzinnego 😉 to zdecydowanie w wariancie 2+2, czyli rodzice i dwójka dzieci (nie za dużych). No i oczywiście bagaże na wakacje trzeba wysłać samolotem albo… jechać w ciepłe kraje z minimalną ilością ciuchów. Co prawda bagażnik ma nieco ponad 400 litrów pojemności i w aucie sportowym można go uznać za spory, to patrząc praktycznie – żona jadąc sama z dzieckiem na weekend pakuje się do Astry z bagażnikiem około 350 litrów na styk. Z drugiej strony bywało, że nasi rodzice jeździli maluchem do Bułgarii na wakacje na miesiąc (wraz z prowiantem)… Da się? Dowiem się w sierpniu 🙂

No dobrze, kwestie wizualne i trochę statystyk mamy za sobą. Jak zatem wrażenia za kierownicą? Pierwsze metry pokonałem z pełną pokorą dla drzemiącej pod maską mocy, która z pewnością potrafi kolejne milimetry bieżnika opon zamieniać w siwy dym.

Mustang nie jest dłuższy od sedana, którym jeżdżę na co dzień. Jest za to szerszy i to było moje pierwsze wrażenie: „jak to ustrojstwo zmieścić pomiędzy liniami pasa ruchu”? Po kilku kilometrach odczucie to ustaje i można się w pełni skupić na pięknym dźwięku silnika V8, który przyjemnie wypełnia kabinę basowym pomrukiem.

Po dwudziestu minutach jazdy można dojść do wniosku, że na suchej nawierzchni i przy dobrych warunkach auto wcale nie prowadzi się trudniej niż mocnego sedana. Skręca, hamuje i parkuje równolegle. Zasadnicza różnica jest wtedy, gdy… dociska się gaz 😉

Mówiąc wprost – nie ma takiego przedziału obrotów bądź prędkości, przy której po dociśnięciu gazu auto nie wystrzeliłoby jak z procy. Jest oczywiście automat, który musi mieć czas na redukcję biegu, ale jej szybkość była dla mnie jedną z większych niespodzianek. Można jechać spokojnie 70 km/h na dziesiątym biegu, a dosłownie sekundę później być wciśniętym w fotel od przyspieszenia na trzecim biegu. Istne szaleństwo!

Mimo potężnej mocy przekazywanej na tylną oś auta elektronika dyskretnie czuwa, by nie zrobić sobie krzywdy. Nie jest to jednak taki standardowy kaganiec jak w popularnych samochodach, który zwyczajnie kastruje auto z mocy. Wyjeżdżając z podporządkowanej ulicy może się przytrafić nadsterowność, nawet przy delikatnym operowaniu gazem. Uślizg kół można jednak równie szybko zdusić delikatną kontrą i pognać przed siebie z nieskrywanym uczuciem satysfakcji.

Warto przy tej okazji jednak wspomnieć, że na mokrej nawierzchni auto może być bardziej nieprzewidywalne. Uprzedzano mnie o tym nawet w wypożyczalni, pamiętam też opowieści znajomego jeżdżącego na co dzień Dodgem Challengerem. Na mokrym wiele razy zaliczył bączka w takich okolicznościach.

Przy tego typu samochodach tematy związane z ekonomiką jazdy można postrzegać za pewien nietakt, niemniej jednak chciałem się podzielić pewną refleksją. Choć to auto sportowe, nie zawsze trzeba nim jeździć tak, by jego wydech powodował drżenie serca wśród przechodniów i wyciskać z niego 100% możliwości.

Jeśli przydarzy Ci się nim po prostu weekendowa przejażdżka z rodziną, spalanie poniżej 10l/100km nie jest czymś niezwykłym i trudnym do osiągnięcia. Pamiętajmy, że w tym konkretnym egzemplarzu, z dziesięciostopniowym automatem, normalna jazda przypomina bardziej podróż samochodem z bezstopniową skrzynią biegów (nawet nie wiadomo, kiedy poszczególne biegi się zmieniają), a obroty silnika oscylują wtedy w granicach 1000 obrotów na minutę.

Może nie jest to jakiś spektakularnie niski wynik, ale z drugiej strony nie jest to też wartość, która zwala z nóg. Jeszcze niedawno takim spalaniem mogło się pochwalić większość „cywilnych” samochodów, a miejmy na uwadze, że mówimy tu o sportowym aucie z segmentu GT. Nie jest to też wynik, którego nie wyciśnie przeciętny handlowiec w popularnym, białym aucie flotowym 😉

Mustang pod wieloma względami pozytywnie zaskakuje a przyjemność prowadzenia jest naprawdę ogromna. Jak każde auto, ma swoje wady i przypadłości. Wloty powietrza na masce mają jedynie walory estetyczne. Próżno szukać takich bajerów, jak automatyczne domykanie drzwi lub otwieranie klapy bagażnika nie wymagające użycia rąk. Nie ma skrętnych reflektorów (tego mi akurat brakowało najbardziej) lub choćby siłowników unoszących pokrywę silnika hydraulicznie (choć pewnie to jest akurat spowodowane masą samej klapy – jeśli konstruktorzy by się na nie zdecydowali, byłyby pewnie nie mniejsze niż amortyzatory miałego Fiata).

Jest za to frajda z jazdy, piękne brzmienie V8 i nadal atrakcyjna cena. To najtańsze auto sportowe o tej mocy (mimo tego, że ceny sporo poszły w górę wraz z ostatnim faceliftingiem). Jest to po prostu legenda, wobec której żaden fan motoryzacji nie przejdzie obojętnie.

Leave a Reply

Privacy Preferences

When you visit our website, it may store information through your browser from specific services, usually in the form of cookies. Here you can change your Privacy preferences. It is worth noting that blocking some types of cookies may impact your experience on our website and the services we are able to offer.

Click to enable/disable Google Analytics tracking code.
Click to enable/disable Google Fonts.
Click to enable/disable Google Maps.
Click to enable/disable video embeds.
Ta strona wykorzystuje pliki cookie. Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu. Mogą też korzystać z nich współpracujące z nami firmy badawcze oraz reklamowe.