Było kwestią czasu, aż zasiądę za kierownicą samochodu z jakąś formą napędu elektrycznego. Padło na auto z charakterystycznym czarno-biało-niebieskim logo, które wielu – mylnie – kojarzy ze śmigłem. Otóż jedyny związek z lotnictwem jest taki, że korzenie BMW sięgają przedsiębiorstwa Rapp-Motorenwerke, które produkowało silniki dla samolotów. Czarnego skoczka, króry był centralnym punktem okrągłego logo, zastąpiono szachownicą w barwach biało-niebieskich, reprezentujących barwy Bawarii. Ot, cała historia – ciekawa zresztą. Dość jednak o przeszłości, kiedy mam okazję zasiąść za kierownicą samochodu po części elektrycznego (fachowo rzecz biorąc jest to hybryda typu plug-in), który – zdaniem wielu – reprezentuje typ aut, który już niedługo zdominuje nasze ulice.
I oto jest – cały na biało 😉 Od pierwszego rzutu oka wiemy z jaką marką i segmentem mamy do czynienia. Pod względem stylistyki i designu auto w zasadzie nie różni się niczym od standardowej „piątki”. Uważny obserwator oczywiście dopatrzy się dodatkowej klapki na lewym przednim błotniku, pod którą ukryto złącze do ładowania akumulatorów jednostki elektrycznej. Jest także błyszczący emblemat 530e na klapie bagażnika.
W środku oko cieszy miły, lecz konserwatywny design. Uwagę przyciągają świetnie dopracowane pod względem graficznym systemy informacyjne i multimedialne. Wirtualny kokpit wygląda rewelacyjnie, wrażenie robi też system nawigacyjny, który kolorystycznie idealnie pasuje do całego motywu systemu. Wątpliwości pozostawia jednak jego czytelność. Pierwsze skojarzenie miałem z grą Need For Speed – tam mapa miasta to raczej sugestia dla gracza a nie konkretna informacja o celu podróży. Pewnie trzeba by się do niego przyzwyczaić.


Kiedyś miałem okazję zasiąść za kierownicą BMW serii 5 (poprzedniej generacji) i nie było dla mnie niespodzianką, że z przodu ma się wrażenie ciasnoty i braku przestrzeni – szczególnie dla osoby o wzroście powyżej 180cm. Pozycja za kierownicą jest jednak bardzo wygodna a dostęp do wszystkich najważniejszych przyrządów jest co najmniej dobrze przemyślany. Z tyłu za to bez problemu zmieszczą się dwa foteliki dziecięce i nadal pozostanie sporo przestrzeni wokół.
Szokować może jedynie fakt, iż fotele przednie są – co do zasady – regulowane elektrycznie, jednak podstawowa regulacja „przód-tył” w aucie jest… manualna. Nie wiem jak w dzisiejszych czasach w aucie z segmentu D klasy premium najistotniejsza regulacja położenia siedziska może być dostępna jedynie w pakiecie, za „jedyne” 5372 zł (według konfiguratora). Na otarcie łez w cenie pamięć ustawień fotela kierowcy.
Wystarczy jednak wrażeń z wnętrza, pora się przejechać. Naciskam przycisk START i… nic się nie dzieje 🙂
Manewrując po parkingu kierowcy towarzyszy przede wszystkim cisza – samochód wykorzystuje wtedy jednostkę elektryczną. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie. Do tej pory jeździłem hybrydą głównie jako pasażer Ubera. W pierwszym momencie zrobiło mi się nawet trochę nieswojo. Uczucie to minęło jednak równie szybko, jak nastało. Trzeba tylko pamiętać, że ktoś inny może nie usłyszeć jak nadjedziesz 😉
Po wyjechaniu na ulice i mocniejszym dodaniu gazu uruchamia się jednostka spalinowa. Następuje to tak sprawnie i płynnie, że w zasadzie można by było tego nie zauważyć. Żadnego szarpnięcia, żadnej zauważalnej zmiany w sposobie prowadzenia pojazdu. Nie jeździłem nigdy żadnym BMW, które źle by się prowadziło. Pierwsze myśli krążą wokół słów: komfort i precyzja. Ciasna nawrotka na skrzyżowaniu? Nie ma sprawy, auto chętnie reaguje na ruchy kierownicy i jedzie gładko dokładnie tam, gdzie chcę. Bez problemu też zostawiam innych kierowców z tyłu po mocniejszym naciśnięciu gazu. Mimo śliskiej nawierzchni przyspieszam, hamuję i skręcam pewnie i przewidywalnie.

BMW 530e to auto komfortowe i dające całkiem niezłą przyjemność z jazdy. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że dynamika jest przez nie „sprzedawana” w sposób bardzo cywilizowany i stonowany. Wygłuszenie i komfortowe zawieszenie robią swoje odizolowując kierowcę od świata zewnętrznego, ale także od benzynowego (w większej mierze) serca pojazdu. CIężko sprawić, by dźwięki dochodzące spod maski spowodowały szybsze bicie serca. To zdecydowanie kulturalny gentleman niż napalony nastolatek. Cena auta z hybrydową jednostką raczej też wskazuje na tego pierwszego 😉
Leave a Reply